Autor Wiadomość
Nimla
PostWysłany: Nie 20:34, 05 Lut 2012    Temat postu:

Aj tam to było pisane na lekcji:D Ale dzięki za rady Smile
Haxedeus
PostWysłany: Nie 16:29, 05 Lut 2012    Temat postu:

"myślał Cemedur, nie wiedząc jeszcze, że śmierć nie była mu pisana"
na samym początku opowiadania spaliłaś jego zakończenie Very Happy

" Jak powiedziałeś nikt nie wrócił żywy by podzielić się tą informacją."
Skoro nieznajomy, to kiedy to powiedział? Wcześniej nie mógł, a wspomniane jest to już na początku opowiadania.

Do tego błędy stylistyczne i pozostałe.

Pomijając to, nawet ciekawe, choć brzmi nieco znajomo (motyw z odaniem niespodzianki z domu).
Nimla
PostWysłany: Nie 11:12, 05 Lut 2012    Temat postu: Wesoła nuda

Nudziło mi się na lekcji Polskiego:)

W odległych nam czasach, pewien mąż wybrał się na łowy. Specyficzne polowanie, gdyż w górach Calmacila. Były to według podań i legend najgroźniejsze góry na kontynencie, być może na świecie. Głoszą, że żywy z nich nie powrócił nikt.
"Za chwilę dotrę do wrót, które być może okażą się bramą do śmierci"- myślał Cemedur, nie wiedząc jeszcze, że śmierć nie była mu pisana. Celem jego wyprawy było upolowanie postrachu tych gór- potężnego wilkołaka. Ludzie zwykli go nazywać thorga, czyli żądny krwi. W sztuce szermierskiej nie ma sobie równych. Nie wiedział gdzie zacząć swe poszukiwania. Nikt nie mógł powrócić z wiadomością, wszyscy ginęli w tajemniczych okolicznościach. Przemierzał niezmierzone równiny całymi tygodniami, miesiącami. Dni mijały, a on się nie poddawał.
W końcu odnalazł to, co szukał, a raczej ono odnalazło go. Pewnej samotnej nocy obudziło go przerażające wycie, wycie mrożące krew w żyłach. Łowca szybko osiodłał konia i ruszył ku źródłu dźwięku. Spotkał go, stanął oko w oko z obiektem swoich długich poszukiwań. To, co zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Stał przed nim metrowy potwór na 4 łapach potwór o czerwonych oczach i wściekłym wyrazie twarzy. Ciało miał wielkie umięśnione i włochate. "Niczego sobie wilczek pomyślał"- pomyślał, gdy monstrum stanęło nagle na dwóch nogach osiągając pokaźne rozmiary. Zawył przeciągle w stronę księżyca, lecz Cemedur nie pozwolił mu się tym nacieszyć. Od razu ciął salwę z lewej, lecz wilk odskoczył w prawo, wojownik przygotowany ciął od razu w przez ramię godząc go w ramię. Zmartwiał na widok, który zobaczył, rana zagoiła się na jego oczach. Przestraszony nie wiedział, co ma robić dalej. Wojownik postanowił odciąć mu głowę. Lecz gdy spostrzegł siłę i szybkość potwora stwierdził, że jest to nie możliwe. Ciął potwora swymi najlepszymi ruchami ten wywijał się prawie bez problemów, a bronienie się przed atakami Thorgii stawało się coraz bardziej rozpaczliwe. Zmęczenie długą walką stawało się bardzo widocznie w końcu potworowi udało się go pacnąć łapą w bok. I mężczyzna poleciał kilka metrów w bok. Wylądował z głośnym sapnięciem. Chciał się podnieść, niestety, wszystkie siły go już opuściły. Leżał tam i czekał na śmierć. Zdawało się, że wilkołakowi czekanie sprawiało przyjemność.
Tuż przed osunięciem się w nicość, kiedy myślał, że to już koniec, usłyszał dźwięk końskich kopyt. Ostatkiem sił spojrzał w tamtą stronę i zobaczył potężnego wojownika na niewielkim i bardzo szybkim i zwinnym koniu. Zobaczył jak przybysz leje stwora dziwną substancją. Ten zaryczał wściekle, płyn wypalał mu skórę. Na początku wykonał taki ruch jakby chciał się rzucić na przeciwnika, lecz w rezultacie zaczął uciekać z niewiarygodną szybkością. Wtedy to Cemedur zemdlał z wyczerpania. Nieznajomy opatrzył mu rany i zrobił ciepły posiłek na ogniu. Gdy się ocknął spytał go.
- Coś ty sobie myślał?! Że go zabijesz? Najwięksi wojownicy próbowali i się im nie udało, a co dopiero tobie!
- Nie wiedziałem, jak on jest silny i potężny. Jak powiedziałeś nikt nie wrócił żywy by podzielić się tą informacją. Jak mogę ci wynagrodzić to, że uratowałeś mi życie?
Przybysz popatrzył na niego i po chwili odpowiedział tajemniczym głosem
- Oddasz mi to, co zastaniesz w domu, a czego się nie spodziewałeś.
-Co masz na myśli?
- Dowiesz się w swoim czasie
-Jak cię zwą i gdzie cię szukać?
-Zwą mnie Atanatar. Nie szukaj mnie, twe poszukiwania i tak spełzną na niczym. Gdy nadejdzie odpowiedni czas, znajdę cię.
- Skoro tak mówisz...
Tajemniczy gość wskoczył na konia ze zwinnością kota i powiedział na odchodnym
- Jedź na południe jak najszybciej, uważaj na siebie. Twój koń stoi tam-wskazał głową najbliższe drzewo- Znalazłem go niedaleko.
- Dziękuję ci
Na to przybysz kiwną tylko głową i pogalopował w stronę wschodzącego słońca.
W drodze powrotnej nie miał żadnych przygód jakby Atanatar nadal go chronił.
Gdy przekroczył wrota Calmacila zobaczył znajomą wioskę. Przejeżdżając przez miasto zerkał ukradkiem na zdziwione miny przechodniów. Był prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, który powrócił stamtąd żywy.,,Jestem legendą"- pomyślałem. Skierował się na obrzeża miast gdzie czekała na niego żona. Lecz czekał ktoś jeszcze... Podczas nieobecności żona urodziła mu syna. Pierwszego i jedynego. Chłopiec dorastał, lata mijały. Uczył się łucznictwa, do którego miał smykałkę, oraz szermierki, z którą szło mu trochę gorzej. Mimo to lubił ćwiczyć to ze swoim mistrzem. Gdy chłopiec miał 12 lat, przybył ów tajemniczy przybysz. Cemedur się zdziwił, lecz mimo to ugościł go przez 2 dni. Najpierw oczywiście musiał wyjaśnić żonie, kto to jest. 3 Dnia powiedział
- Wiesz, po co przybyłem?
- Po nagrodę oczywiście, lecz co miałeś na myśli?
Atanatar spojrzał na jego syna i oznajmił
- Nie spodziewałeś się go po powrocie z wyprawy? Czy się mylę?
-Nie, było to dla mnie niespodzianką.
- Chłopcze, idziesz ze mną. Od teraz ja będę cię szkolił i wychowywał na wojownika wszechczasów. Nauczę cię wszystkiego, co umiem.
Cemedur zamarł,,ale jak to? On go nie może zabrać mojej uciechy, mego pierworodnego
- Nie możesz go zabrać! Stanął przed chłopcem by go ochronić
-Obiecałeś, przypomnę,, Oddasz mi to, co zastaniesz w domu, a czego się nie spodziewałeś.
- Nie wierze, jak mogłeś mu to obiecać!- Teraz do rozmowy włączyła się żona
- Musiałem, uratował mi życie. Nie miałem wyboru!
Ona pogrążyła się w płaczu i przytulała swego syna mrucząc coś o tym, że go nie odda. On, który dotąd milczał powiedział:
-Ojcze, jeśli muszę, to zrobię to, co on każe. Nauczy mnie lepiej władać wszelką bronią. Wrócę tu, gdy dorosnę. Bogatszy o nowe umiejętności i wiedzę.
- Ten, kto raz stał się wędrowcem już nigdy nie może wrócić do swego domu, nie może mieć ani rodziny ani mieszkania. Żyje jak pustelnik.- Powiedział mu na to gość
Cemedur stwierdził, że nie ma, co się opierać, nic nie zdziała. Patrzył jak chłopiec pakuje swój skromny dobytek. Pożegnali się wszyscy i on odszedł, wszyscy wiedzieli, że już nigdy się nie zobaczą.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group